- autor: Kroczek, 2015-04-10 14:01
-
Po pełnym emocji i dramaturgii meczu zremisowaliśmy w Gniewkowie z miejscową Unią 2-2(0-1). Chociaż po bramkach Przemysława Kulczaka oraz Krzysztofa Kasprzaka od 46 minuty prowadziliśmy 2-0 to jednak gospodarze zdołali doprowadzić do wyrównania zdobywając decydującą bramkę w samej końcówce spotkania.Przypomnę tylko ,że przebieg jesiennego pojedynku pomiędzy tymi drużynami przebiegał podobnie z tą małą różnicą ,że to nasz zespół odrobił dwie bramki straty. Czytaj więcej.
Na ciężki wyjazdowy mecz do Gniewkowa udaliśmy się mimo wszystko w dobrych nastrojach. Chociaż w derbach gminy doznaliśmy porażki to jednak momentami bardzo dobra gra mogła napawać optymizmem przed kolejnym spotkaniem. Następnym powodem do radości był powrót do składu pauzujących za kartki Krzysztofa Wikarskiego oraz Marcina Fulary. W wyjściowej jedenastce w porównaniu do tej z ubiegłej soboty nastąpiło kilka roszad. Do pierwszego składu wskoczyli wspomniani wcześniej dwaj defensorzy z kolei miejscem na ławce rezerwowych musieli zadowolić się Piotr Walczak oraz odczuwający skutki choroby Artur Niewiadomski. Tym razem zagraliśmy klasycznym ustawieniem 4-4-2. Jedyną nowością była gra na prawej stronie obrony Przemysława Kulczaka.
Podobnie jak w poprzednim spotkaniu tak i teraz mogliśmy rozpocząć od szybkiego prowadzenia. Już w 3 minucie ładnie pokazał się Piotr Łabuszyński ,ale jego próbę podania do Macieja Szymańskiego dobrze wyłapał bramkarz Unii. W odpowiedzi swoich szans szukali gospodarze ,ale w krótkim odstępie czasu dwukrotnie dobrze interweniował Przemysław Lichwała. Gdy na zegarze wybijała 7 minuta gry po raz kolejny zagrywał Łabuszyński tym razem jednak do Piotra Bachanka ,który uderzał bardzo niecelnie. I znów szybko mogli odpowiedzieć piłkarze z Gniewkowa ,ale po rzucie rożnym Damian Radecki wybił piłkę z linii bramkowej. Po kwadransie gry rzut wolny z ok 20 metra wykonywał Piotr Łabuszyński ,ale po odbiciu od muru mieliśmy tylko rzut rożny. Piłkę z narożnika dośrodkowywał Damian Radecki ,a Maciej Szymański z najbliższej odległości posłał ją nad bramką choć okazja była wyborna. Jednak co raz większy napór gości z Kołodziejewa w końcu przynosi efekt. Rzut wolny prawie z połowy boiska wykonywał Przemysław Kulczak. Jego nie najlepsze dośrodkowanie nie trafia na głowę żadnego z kolegów ale....wpada do bramki kompletnie zaskakując bramkarza Unii. I w ten właśnie sposób po kuriozalnym trafieniu w 21 minucie objęliśmy prowadzenie. Nasi zawodnicy chcieli pójść za ciosem i już pięć minut później ładnie pokazał się Maciej Szymański lecz jego dobre dośrodkowanie zdołał przeciąć obrońca. Napór gości trwał w najlepsze ,a przed kolejną szansą na zdobycie bramki stanął Piotr Bachanek ,ale dwukrotnie został zablokowany przed oddaniem strzału w polu karnym. W 35 minucie spotkanie mieliśmy największą kontrowersję tego meczu. Piotr Łabuszyński świetnie ruszył do piłki wychodząc sam na sam bramkarzem po czym mija go i zostaje powalony na ziemię. Do piłki dopada Maciej Szymański i pakuje ją do siatki ,a sędzia bez wahania odgwizduje ...spalonego. Na prawdę ,aż trudno uwierzyć w to co zobaczyliśmy w tej akcji. Ten błąd arbitra mógł bardzo szybko się zemścić. Najpierw w 37 minucie kapitalnie strzał z bliskiej odległości broni Przemysław Lichwała ,a trzy minuty później uratowała nas poprzeczka. Do przerwy zatem prowadzimy 1-0 chociaż powinniśmy dołożyć jeszcze jedną lub dwie bramki.
Druga połowa rozpoczęła się dla nas idealnie. W 46 minucie rzut rożny wykonywał Damian Radecki. Zagrał idealnie na głowę Krzysztofa Kasprzaka ,który pięknym uderzeniem głową zdobył druga bramkę dla Piasta. Niestety od tego momentu wyraźnie oddaliśmy inicjatywę ,a szybko stracona kolejna bramka wcale nie podłamała gospodarzy. Wręcz przeciwnie z każdą kolejną minutą uzyskiwali co raz większą przewagę spychając nas momentami do głębokiej defensywy. Kilka razy mocno zakotłowało się w polu karnym piłkarzy z Kołodziejewa ,ale za każdym razem udawało się bądź to naszym obrońcom lub bramkarzowi zażegnać niebezpieczeństwo. Niestety w końcu w 75 minucie napór Unii przynosi efekt w postaci bramki kontaktowej i już w tym momencie było wiadomo ,że emocji do ostatniego gwizdka nie zabraknie. Nasz zespół nie potrafił skutecznie uporządkować swojej gry ,a z kolei podbudowani gospodarze napierali z jeszcze większą siłą. Desperacka obrona udawała się nam do 88 minuty kiedy to w zamieszaniu pod bramką piłkarz miejscowych doprowadza do remisu. W odpowiedzi w doliczonym czasie gry dobrą okazję miał Piotr Bachanek ,ale jego strzał zdołał wybić bramkarz z Gniewkowa i tym samy ten emocjonujący pojedynek zakończył się wynikiem remisowym.
