- autor: Kroczek, 2013-10-11 09:38
-
Z zaledwie jednym rezerwowym zawodnikiem i bez nominalnego bramkarza udał się nasz zespół na wyjazdowe spotkanie z Orłem Kcynia. Mimo takich osłabień kadrowych zdołaliśmy po bramkach Damiana Brończyka ,Przemysław Kulczaka oraz Piotra Kędziory zremisować 3-3. Chociaż biorąc pod uwagę fakt ,że do przerwy prowadziliśmy 2-0 to wynik ten trzeba rozpatrywać jako rozczarowujący. Czytaj więcej.
Kontuzje ,obowiązki zawodowe i sprawy rodzinne sprawiły ,że kadra Piasta na wyjazdowe spotkanie była ekstremalnie wąska. Na domiar złego w składzie zabrakło etatowego bramkarza Przemysława Lichwały. Mimo wszelkich przeciwności pełni wiary w sukces udaliśmy się w tą stosunkowo długą podróż.
Miejsce Lichwały między słupkami zajął……najlepszy strzelec zespołu Piotr Łabuszyński ,któremu jednak bramkarski fach nie jest obojętny. Formacja obronna poza brakiem kontuzjowanego Krzysztofa Wikarskiego prezentowała się dość okazale ,a tworzyli ją kolejno od prawej strony Artur Niewiadomski ,Radosław Bogusz ,Marcin Fulara i Mateusz Szpulecki. Na prawej pomocy wystąpił Piotr Walczak. W środku walczyli Krzysztof Kasprzak z Przemkiem Kulczakiem , a lewa strona to obszar Piotra Kędziory. Duet napastników tworzyli Damianowie Radecki i Brończyk.
Od początku nasza gra na trudnym i przykrytym liściami boisku wyglądała obiecująco. Akcje były szybkie i dość składne a do szczęścia zazwyczaj brakowało tylko trochę większej precyzji. Pierwszy groźny strzał oddał Piotr Walczak ,lecz bramkarz z kłopotami ale jednak zdołał złapać piłkę zmierzającą do bramki .Gospodarze swoich szans szukali w dośrodkowaniach ,lecz czujny na przedpolu Łabuszyński szybko studził ich zapędy. Wszelkie próby gry na szybkich ofensywnych zawodników szybko były kasowane przez duet Piotr Walczak – Artur Niewiadomski. Worek z bramkami rozwiązał się w 20 minucie. Kolejna świetna piłka Niewiadomskiego dotarła do Damiana Brończyka ,który uprzedził bramkarza i wyprowadził gości na prowadzenie. Piast nie zamierzał spoczywać na laurach i od razu ruszył do kolejnych ataków. Przyniosło to skutek w 25 minucie gry. Piotr Kędziora zagrał genialną prostopadłą piłkę do Przemka Kulczaka , a ten w końcu się przełamał zaliczając premierowe trafienie w naszych barwach. W międzyczasie kapitalnie w bramce spisał się Łabuszyński broniąc w sytuacji sam na sam. Gospodarze wyglądali na mocno przestraszonych ,a kolejne bramki dla Piasta wydawały się być tylko kwestią czasu. Mogliśmy dobić rywala jeszcze przed przerwą. W 40 minucie prawym obrońcą zakręcił Kędziora. Po wymanewrowaniu go mocno wstrzelił piłkę w pole karne gdzie jednak żaden z naszych zawodników nie zdołał skierować jej do siatki. Do przerwy zatem 2-0 dla gości z Kołodziejewa.
Na drugą połowę staraliśmy się wyjść mocno skoncentrowani ,ponieważ jak pokazuje historia wynik 2-0 dla naszego zespołu to paradoksalnie jeden z najgorszych scenariuszy. Niestety jak się później okaże i tym razem będzie podobnie. Gra dobrze układała się nam do 53 minuty. Po stracie w środku pola piłka trafiła do napastnika Orła ,który popędził ile sił w kierunku bramki. Goniący go Marcin Fulara okazał się lepszy w pojedynku fizycznym ,ale arbiter na nasze nieszczęście podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny, który w perfekcyjny sposób został zamieniony na bramkę. To trafienie wyraźnie podłamało i chyba też przestraszyło naszych zawodników. Gospodarze natomiast uwierzyli ,że wszystko tego dnia może się jeszcze zdarzyć. Trzy minuty później mieliśmy remis po koronkowej akcji i precyzyjnym uderzeniu od słupka w wykonaniu gracza miejscowych. Apogeum naszej koszmarnej gry miało miejsce 10 minut późnie kiedy to po serii błędów w naszej obronie Orzeł wyszedł na prowadzenie. Co gorsza patrząc na obraz naszej gry mogło się wydawać ,że Piast już się nie podniesie. Goście na dobrą sprawę przebudzili się ok. 70 minuty kiedy to akcje znowu zaczęły nabierać tempa i polotu. Przyniosło to efekt w 72 minucie kiedy to Damian Radecki na pełnej szybkości wpadł w pole karne i miękko dośrodkował na drugi słupek. Na swoim miejscu był Piotr Kędziora ,który mocnym uderzeniem doprowadził do wyrównania. Chwilę później znów w szesnastkę wbiegł przebojowy Radecki ,lecz tym razem jego uderzenie zostało wyblokowane przez obrońców. W tym czasie gospodarze grali już w dziesiątkę po czerwonej kartce w konsekwencji dwóch żółtych dla swojego pomocnika. Swoją drogą sędzia ,także nieco pochopnie pokazał mu drugi kartonik. Mimo utraty gracza Orzeł także grał o pełną pulą co dało zgromadzonej publiczności dużo emocji w końcówce.Mimo ataków z jednej i drugiej strony wynik nie uległ już zmianie. Biorąc pod uwagę wszelkie wahania formy obu zespołów w trakcie trwania meczu remis jest wynikiem sprawiedliwym i pewnie satysfakcjonował by nas gdyby nie fakt ,że do przerwy prowadziliśmy 2-0 i nic nie wskazywało na to ,że stracimy tego dnia jakiekolwiek punkty.