- autor: Kroczek, 2012-05-10 14:08
-
W spotkaniu na szczycie rozgrywek o mistrzostwo B-klasy,nasz zespół uległ na własnym stadionie zespołowi z Radłowa 0-1(0-1) .Po tej porażce szanse na awans są już tylko czysto teoretyczne.Czytaj więcej.
Niedzielne spotkanie miało zadecydować która z drużyn zostanie samotnym liderem rozgrywek i znacznie przybliży się do awansu.W przypadku zwycięstwa jednego z zespołów szanse przegranych były iluzoryczne.
Od początku tego arcyważnego pojedynku do śmiałych ataków ruszyli gospodarze.Po pierwszych pięciu minutach powinniśmy już prowadzić 2-0. Po składnym rozegraniu piłki w środku pola ta trafiała na skrzydło do dobrze dysponowanego Piotra Walczaka ,ale dwukrotnie jego świetnych dośrodkowań nie wykorzystali najpierw Piotr Kędziora ,a w kolejnej sytuacji Damian Brończyk.Mimo tych zmarnowanych okazji nasi piłkarze dalej dążyli do wyjścia na prowadzenie ,a gości ograniczali się do wybijania piłki po autach i gry na czas już od pierwszych minut spotkania. Kolejną okazję bramkową stworzyliśmy sobie po stałym fragmencie gry. Do dośrodkowanej przez Artura Niewiadomskiego piłki w polu karnym dopadł Marcin Fulara, ale jego silny strzał z półobrotu poszybował nad bramką. Minuty mijały ,a frontalny atak naszej jedenastki trwał nadal.O każdą piłkę w przodzie walczył Damian Radecki i o mały włos nie przyniosło to rezultatu. Po ofiarnym wywalczeniu piłki popularny "Szczurek" zdecydował się na strzał z narożnika pola karnego ,ale piłka w nieznacznej odległości minęła światło bramki.Do pierwszej części gry arbiter ze Żnina doliczył dwie minuty i to właśnie wtedy nastąpiła prawdziwa katastrofa.Piłkę na rzut rożny niepotrzebnie wybił Mateusz Modlinśki. Po dośrodkowaniu z narożnika boiska skutecznie interweniowali obrońcy ,ale po ponownym wstrzeleniu w pole karne piłka trafiła do niepilnowanego Łukasza Krajewskiego ,który pewnym strzałem głową pokonał Przemysława Lichwałę. Bramka do szatni!!!
Po przerwie trzeba było odrabiać straty i z takim właśnie nastawieniem wyszli nasi piłkarze.Gracze Hermesu nie mieli innego pomysłu na grę jak tylko symulowanie i wybijanie piłek jak najdalej w pole i to dosłownie.Piast mozolnie tworzył swoje akcje w ataku pozycyjnym raz po raz zagrażając bramce Radłowian.Mimo co raz większej przewagi obrona gości pozostawała nie wzruszona ,ale wszystko mogło się jeszcze zdarzyć ,gdy drugą żółta ,a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał najlepszy strzelec Hermesu Grzegorz Woźniak.Od tego momentu wydawało się ,że bramki dla żółto-zielonych są tylko kwestią czasu.Nic bardziej mylnego. Z każdą ubiegającą minutą w grze naszego zespołu pojawiało się więcej nerwowości i niedokładności.Dominowały głównie długie piłki co dla broniącego się całym zespołem Hermesu było jak woda na młyn. Mimo takiej gry ,także w tej części spotkania mieliśmy swoje okazje do wyrównania.Najlepszych z nich nie wykorzystali Damianowie Radecki i Brończyk oraz wprowadzony po przerwie Mateusz Szpulecki.Końcowe fragmenty spotkania to już przysłowiowe walenie głową w mur.Obrona gości nie dała się zaskoczyć ,a Hermes Radłowo odniósł z pewnością najważniejsze zwycięstwo w drodze po już raczej pewny awans.
Ze swojej strony chciałbym tylko podziękować chłopakom za serce ,które włożyli w to spotkanie i zdrowie które zostawili na boisku.Żaden z naszych piłkarzy ani na moment nie odstawił nogi, a już na pewno nikomu nie można odmówić zaangażowania i woli zwycięstwa. Porażki w takich spotkaniach bolą najbardziej ,przez całe 90 minut byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą i bardziej zdeterminowaną ,ale to goście mogli się cieszyć z trzech punktów. Mimo ,że jak mówi przysłowie "dopóki piłka w grze" to z tego miejsca chciałbym także pogratulować Hermesowi awansu do A-klasy i choć bardzo mnie to boli to jednak trzeba przyjmować porażki z godnością i oddać piłkarzom z Radłowa ,że mimo gry w osłabieniu całkiem mądrze i skutecznie bronili się przed atakami Piasta Kołodziejewo.